niedziela, 9 grudnia 2012

Zrękowiny - dawna forma zaręczyn



Jak już wspominałem we wpisie dotyczącym zmówin, w dawnej Polsce na ten obyczaj mówiono również „zrękowiny”. Jeszcze do niedawna zrękowiny często można było spotkać na Kaszubach. W tym regionie tradycja wiąże się z wzajemnym obdarowywaniem rodzin Pary Młodej. Pan Młody w godzinach wieczornych udawał się z rodzicami do domu swej wybranki, gdzie wręczano prezenty. Całość następowała w dniu ślubu i wesela.

Oczywiście w zależności od okresu i miejsca zrękowiny różniły się. Typowym obrazem tej tradycji jest również opisane już na łamach blogu sporządzanie umowy stanowiącej o warunkach nawiązania małżeństwa. Młodzi podawali sobie ręce, łączone w asyście swata nad chlebem. Czasem symbolicznymi prezentami obdarowywali się również Młodzi. 

Warto pamiętać, że zrękowiny miały charakter oficjalny, a nawet wiążący prawnie. Obyczaj poprzedzany był innymi, na przykład zapowiedzią i swatami (podczas których kandydat mógł otrzymać słynną czarną polewkę). Same zrękowiny trwały na ogół niedługo z racji na dość precyzyjny charakter. Inaczej bywało wśród szlachty, gdzie proces łączenia rodzin przez małżeństwa był planowany ze znacznym wyprzedzeniem. Tam też obrządek zaręczyn (zrękowin) mógł trwać nawet latami.

 Źródło ilustracji:


Artykuł na podstawie:
 

środa, 8 sierpnia 2012

Brama weselna


Podobnie jak wiele tradycji weselnych w Polsce, obyczaj bram weselnych narodził się na wsi. Był to zwyczaj piękny i kolorowy. Okoliczni mieszkańcy radośnie zagadywali Państwa Młodych odgrywając scenki i oczekując zapłaty. Liczyła się inwencja i pomysłowość takich scen.

Myślę, że można śmiało powiedzieć, że bramy weselne to jeden z najbardziej znanych obyczajów związanych z weselem. Na pewno każdy z Was widział kiedyś ludzi odgrywających tradycyjne scenki i zatrzymujących pojazd Młodych. W ostatnich latach zauważalny jest powrót do kolorowych i pomysłowych rozwiązań. Dowodem na to jest mnóstwo filmów na YouTube i galerii zdjęć w Internecie.

Oczywiście najprostszym sposobem na zorganizowanie bramy (znany jest z pewnością mieszkańcom miast) jest zatrzymanie pojazdu Pary Młodej z własnym alkoholem i kwiatami dla Panny. Wskazany jest także stolik oraz wstążka służąca do zatrzymania Młodych. Osoby odpowiedzialne za ustawienie bramy weselnej składają życzenia i ustalają ze świadkiem Pana Młodego wysokość okupu. Ta może być rozmaita, lecz najczęściej Młodzi wykupują się wódką (dla dorosłych) i cukierkami dla dzieci. Na koniec, według tradycji, świadek wypija zaoferowany mu kieliszek alkoholu.
Bramę ustawiają na ogół znajomi, chociaż spotkałem się z opinią że nie powinno to być najbliższe otoczenie Młodych. Najlepiej, aby byli to znajomi, którzy nie uczestniczą w weselu. Warto zapoznać się z nagraniami (odnośnik powyżej) aby mieć pewną wizję postawienia Bramy. Należy pamiętać, że zbyt intensywne negocjacje ze Świadkiem mogą być frustrujące. Nie wolno zatem do tego dopuścić, pamiętając o takich niuansach jak charakter Młodych i ich nastawienie do podobnych obyczajów. 

Oczywiście docenia się najbardziej przemyślane ustawienie Bramy Weselnej. Dlatego też warto przygotować przebrania i zabawne scenariusze, aby uniknąć nudnego i wtórnego odegrania scenki negocjacji ze świadkiem. Można tych negocjacji nawet uniknąć, umiejętnie planując zabawę. W związku z tym gorąco zachęcam do zorganizowania tej tradycji z humorem i wyczuciem!

niedziela, 8 lipca 2012

Zaręczyny - pradawna tradycja ślubna. Cz. 1.


Zaręczny to znany powszechnie w Polsce obyczaj, polegający na zawarciu obietnicy nawiązania małżeństwa. Tradycja ta znana jest na święcie od tysiącleci. Wiadomo bowiem, że zaręczano się już w starożytnym Rzymie, Egipcie i Grecji. Jak wszystkie obyczaje weselne i ten zmieniał się z biegiem lat. Wcześniej już pisałem na blogu o zmówinach, czyli dawnej formie zaręczyn, która dziś już w zasadzie zanikła. Zaręczyny nazywano w Polsce także zrękowinami. Tradycja ta traktowana była jednak bardziej oficjalnie i czasem konieczne było nawet podpisanie swoistej umowy między rodzinami Młodej Pary. Rodzina była dawniej mocno zaangażowana w związanie Młodych, czego dowodem było nie tylko podpisywanie umowy ale także takie obyczaje jak swaty oraz ingerencja rodziców w wybór partnerów.

Pan młody zobowiązany jest do podarowania swojej wybrance pierścionka. Wskazane jest również, aby ofiarował jej matce kwiaty. Rodzice Panny Młodej wyrażają także zgodę na zawarcie związku, aczkolwiek obecnie ten obyczaj stanowczo zanika.

Zależnie od miejsca zamieszkania pierścionek zakłada się na lewą lub prawą rękę. W niektórych krajach nosi się od razu obrączkę, co według mnie wydaje się bardzo praktycznym obyczajem! Pierścionki zaręczynowe podobnie jak cała tradycja, narodziły się już w starożytności. Z biegiem lat zmienił się również ich wygląd. 


Dawniej istniało również przekonanie, że ozdobą pierścionka zaręczynowego może być wyłącznie diament. Co do wyboru kamieni ludzie do dziś kierują się licznymi przesądami. Warto na ten temat trochę poczytać, aby wybór pierścionka stanowił nawiązanie do tradycji a nie, jak to często bywa, jedynie do głębokości portfela. Stary, polski przesąd mówi też, że przy zakładaniu pierścionka Panna Młoda powinna zacisnąć dłoń – wróży to powodzenie w związku.

środa, 20 czerwca 2012

Błogosławieństwo – stara tradycja weselna


Błogosławieństwo* to obyczaj, który uległ poważnym zmianom z biegiem lat. Przede wszystkim dawniej istniało przekonanie, że błogosławieństwo przekazane przez rodziców ma ogromne znaczenie. Dziś rodzice nadal składają życzenia młodej parze, jednak takie błogosławieństwo zatraciło już swój rozmach i niemal nie ma już związku z dawną tradycją.

Obyczaj składał się z trzech zasadniczych części: pożegnania, podziękowania i przeprosin. Wszystkie te etapy nawiązują do rozstania się panny młodej ze swym dotychczasowym życiem. Młoda odnosiła się do rodziny, przyjaciół i otoczenia. Często nawet odgrywana była pełna emocji scena płaczu związanego z rozstaniem i zmianą. Następnie rodzice powierzali młodą parę Bogu. Nie mogło przy tym zabraknąć krzyża i wody święconej. Wszystko to odbywało się obowiązkowo w domu panny młodej. Warto także podkreślić, że jest to jedna z nielicznych tradycji ślubnych i weselnych odbywających się w nastroju powagi, co z pewnością ma związek z religijnym charakterem tego obyczaju.

Dziś niektórzy nadal nawiązują do tradycji, zapraszając młodych i bliskich i organizując mniej huczne błogosławieństwo w domu przyszłej mężatki. Religijne rodziny mogą użyć wody święconej, lecz można także skupić się na przemowach: podziękowaniach panny młodej i życzeniach rodziców. Błogosławieństwo odbywa się niedługo przed wyjazdem pary na ceremonię ślubną.

*Czasem nazywane też przeprosinami zgodnie z dawnym nazewnictwem, chociaż dla innych przeprosiny to jedynie część całego obrządku.

czwartek, 7 czerwca 2012

Swaćba – kontrowersyjny obyczaj weselny


Wokół obyczaju swaćby krąży wiele legend. Trudno dziś jednoznacznie ustalić, ile mają w sobie prawdy. Przede wszystkim w niektórych przekazach pozostała informacja o tym, że istotnym elementem swaćby było porwanie panny młodej, które kończyło się gwałtem. Tak dramatyczny i przerażający scenariusz być może jest jednak wypaczony przez wybujałą wyobraźnię ludzi oraz przez upływ lat.

Warto dodać, że obyczaj swaćby liczy sobie już setki lat i wywodzi się jeszcze ze słowiańskich korzeni. Stąd też obecność kołacza (tradycyjnego weselnego chleba obecnego w słowiańskiej kulturze) podczas tej uroczystości. Tak wiekowy obyczaj weselny (albo raczej ślubny, gdyż swaćba była dawniej odpowiednikiem obecnego ślubu) jest zatem trudno opisać całkiem wiarygodnie i rzetelnie. Jeżeli natrafię na bogatsze opracowanie, z pewnością do tematu powrócę.

Istotą swaćby jest złożenie przysięgi przed istotą wyższą. Odbywa się to za pośrednictwem Swata lub Żercy. Tradycja ta faktycznie wiąże się ze wspomnianym już uprowadzeniem panny młodej, jednak prawdopodobnie kończyło się na zwykłej zabawie – do prawdziwego porwania nie dochodziło. Swaćba kończyła się oczywiście biesiadą, a Młodzi spożywali z jednego talerza.

Całość poprzedza jeszcze proces swatania, czyli nawiązania swego rodzaju umowy między rodzinami. Swatanie mogło mieć charakter czystego konwenansu, ale często wiąże się również z ustaleniem kwestii finansowych (np. posag).

niedziela, 27 maja 2012

Korowaj - chleb weselny


Wszyscy wiemy jak silnie zakorzeniony jest w Polakach szacunek do chleba. Nie zawsze jednak pamiętamy, że pieczywo obecne jest także w słowiańskich obrzędach i obyczajach. Nie inaczej jest w przypadku tradycji weselnych. Jedną z form, jakie przyjmuje chleb w obyczajach weselnych jest kołacz. Był on wypiekany na polskiej ziemi już od wieków. Tym razem jednak zamierzam napisać nieco na temat dość popularnego w kulturze słowiańskiej korowaja

Korowaj to swoista odmiana kołacza, od którego jednak jest większy. Zachowany jest natomiast okrągły kształt. Taki chleb weselny wyróżnia się także zdobieniami – są one szczegółowe i bogate. Oczywiście ten piękny wypiek ma symbolizować szczęście i powodzenie w uświęconym związku. Każde ze zdobień ma swoje znaczenie, na przykład ptaki symbolizują potomstwo (wypiek z podobiznami ptaków ukazuje poniższa ilustracja). Dawniej obecność korowaja stanowiła nieodzowny element obrzędów weselnych.



Wypiek korowaja następował dzień przed ślubem. Do jego składu może wchodzić dowolna mąka – najczęściej żytnia bądź pszeniczna. Każdy etap wykonywania korowaja związany był ze śpiewem i szczególną czcią. Warto bowiem podkreślić, że tradycja wymaga jednorazowego wypieku. Chleb zatem musi się udać, co ma oczywiście swój symboliczny wydźwięk. Proces pieczenia stanowi więc poważne wyzwanie, któremu może podołać jedynie doświadczona kobieta o szczególnym talencie. Krojenie i dzielenie chleba wiązało się natomiast z licznymi zabawami. Warto też dodać, że obecność mężczyzn przy szykowaniu korowaja jest zabroniona.

Pieczenie korowaja to obyczaj weselny, szczególnie popularny we wschodniej części naszego kraju – w dzisiejszych województwach Podlaskim, Mazowieckim i Lubelskim. 

Sugeruję zapoznać się ze zdjęciami różnych wersji korowaja w Internecie. Warto zadać sobie pytanie, czy na pewno dzisiejsze torty, które wyparły weselny chleb, są bardziej okazałe?

poniedziałek, 7 maja 2012

Zmówiny - dawna forma obyczaju zaręczyn


Zmówiny to obyczaj ślubny, który w zasadzie zanikł już w dzisiejszych czasach. Chociaż jego istota w pewnym sensie nadal istnieje, to sama nazwa, jak i oficjalny charakter stanowczo zanikają. Na miejsce tego zwyczaju pojawiły się zaręczyny i mniej formalne spotkania rodzin.

Zmówiny są jednym z tych zwyczajów, które różniły się w zależności od regionu i rodziny. Wszędzie jednak obyczaj ten miał duże znaczenie i taktowany był z niezwykłą powagą. Najbardziej istotne elementy zmówin to:

  • Zapoznanie się rodzin państwa młodych
  • Oficjalne zaręczyny
  • Ustalenie kwestii formalnych i finansowych, takich jak wysokość wiana.
W zależności od sytuacji i regionu pewne elementy były bardziej, lub mniej eksponowane, a całość poprzedzały zwiady podczas których ustalano termin spotkania. Istotną rolę pełnił drużba, który przemawiał w imieniu pana młodego. Doświadczony drużba o uznanym autorytecie prosił o gościnę, po czym nawiązywała się poważna rozmowa, przy której oczywiście nie brakowało alkoholu. Pili rodzice panny młodej, drużba i oczywiście pan młody. Wówczas też ustalano wspomniane już kwestie formalne i finansowe. W tej sprawie panowała pewna dowolność i ustalić można było to, co było istotne dla rodziny i młodych. Obie strony musiały jednak dobrze się przygotować, by nie pominąć żadnych ważkich kwestii. Następnie można było przygotować umowę przedślubną i ustalić szczegóły ceremonii z księdzem

W dzisiejszych czasach najczęściej nie ma potrzeby oficjalnie zapoznawać pana młodego z rodziną jego wybranki. Dlatego też współcześnie młodzi decydują najwyżej na zaręczyny, o których napiszę przy innej okazji.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Obyczaj pokładzin


Ponownie postanowiłem przybliżyć zwyczaj weselny, który już w skrócie przedstawiłem. Widzę jednak spore zainteresowanie, dlatego też do tematu powrócę. Mam na myśli obyczaj pokładzin.

Oczywiście charakter pokładzin jest dziś nie do zaakceptowania w polskim społeczeństwie. Mimo to warto zobaczyć, przez jak nietypowe rytuały przechodzili nasi przodkowie. 

 źródło ilustracji: http://babskim-okiem.hpark.pl

Obyczaj pokładzin znany był zarówno w Polsce, jak i za granicą. Najbardziej prawdopodobną przyczyną powstania tradycji pokładzin jest konieczność stworzenia dosadnego symbolu otrzymania prawa do cnoty panny młodej przez jej męża. Istotą obyczaju jest konsumpcja nowo narodzonego związku na oczach rodziny. Obecność bliskich nie jest tu przypadkiem. Muszą oni ocenić czystość przyszłej żony, poświadczając przy tym uczciwości panny młodej i jej rodziny. Chociaż tak przedmiotowe traktowanie kobiety wydaje się dziś naganne, należy pamiętać, że dawniej normą było traktowanie cnoty jako podstawowego kryterium pozwalającego na  przystąpienie do zaślubin.

  • Pierwszy etap pokładzin wiąże się z oceną panny młodej, czego dokonują druhny. Jeżeli wszystko okaże się w porządku (a bywało, że przyszła małżonka próbowała oszukać rodzinę fałszując cnotę), Młoda ubierana była w białe odzienie. Taki ubiór miał ułatwić późniejszą ocenę.
  • Następnym krokiem była konsumpcja związku, która odbywała się w towarzystwie rodziny i bliskich. Ich liczba różniła się zależnie od okresu historycznego, regionu i przekonań rodziny. Wszystkiemu towarzyszył śmiech, taniec i muzyka, a nawet „kibicowanie” młodym… Na koniec odzież panny młodej została poddana obserwacji i poszukiwaniu śladów.
  • Ostatnim etapem była publiczna prezentacja brudnej koszuli. Często rodzina wyruszała z odzieżą na ulice, aby zademonstrować wszystkim dowód. Nadal nie brakowało przy tym zabawy i śpiewu. Na koniec rodziny godziły się na związek, po czym następował szereg dalszych zwyczajów, takich jak oczepiny.

Jeżeli jednak odzież nie ujawniła śladów, które posłużyłyby jako dowód, rodzina pana młodego mogła potraktować sytuację jako oszustwo. W skutek tej sytuacji można się było spodziewać szeregu następstw. Znane są  nawet przypadki demolowania domu panny młodej.

Z upływem lat obyczaj przybierał bardziej intymne oblicze. Gości pozostawało niewielu, a czasem nawet opuszczali izbę, czekając na zewnątrz.

Artykuł powstał na podstawie:
Stomma, Ludwik (1975). Rytuał pokładzin w Polsce – analiza strukturalna. Etnografia Polska t. XIX, z. 1.