Jak już wspominałem we wpisie dotyczącym zmówin, w dawnej
Polsce na ten obyczaj mówiono również „zrękowiny”. Jeszcze do niedawna
zrękowiny często można było spotkać na Kaszubach. W tym regionie tradycja wiąże
się z wzajemnym obdarowywaniem rodzin Pary Młodej. Pan Młody w godzinach
wieczornych udawał się z rodzicami do domu swej wybranki, gdzie wręczano
prezenty. Całość następowała w dniu ślubu i wesela.
Oczywiście w zależności od okresu i miejsca zrękowiny
różniły się. Typowym obrazem tej tradycji jest również opisane już na łamach blogu
sporządzanie umowy stanowiącej o warunkach nawiązania małżeństwa. Młodzi
podawali sobie ręce, łączone w asyście swata nad chlebem. Czasem symbolicznymi
prezentami obdarowywali się również Młodzi.
Warto pamiętać, że zrękowiny miały charakter oficjalny, a
nawet wiążący prawnie. Obyczaj poprzedzany był innymi, na przykład zapowiedzią
i swatami (podczas których kandydat mógł otrzymać słynną czarną polewkę). Same
zrękowiny trwały na ogół niedługo z racji na dość precyzyjny charakter. Inaczej
bywało wśród szlachty, gdzie proces łączenia rodzin przez małżeństwa był planowany
ze znacznym wyprzedzeniem. Tam też obrządek zaręczyn (zrękowin) mógł trwać
nawet latami.
Źródło ilustracji:
Artykuł na podstawie: