Pisałem już o obyczaju oczepin, który w wielu regionach
przetrwał do dziś, oczywiście w nieco zmienionej już formie. Warto wiedzieć, że
dawniej, do XIX wieku oczepiny poprzedzał zwyczaj rozplecin (nazywany również
warkoczem). W późniejszych latach oba obyczaje scaliły się w jeden, a dziś w
zasadzie oba zanikają w natłoku nowych pomysłów i mód.
Rozpleciny następowały na wieczór przed ślubem. Zwyczaj
symbolizuje zakończenie stanu panieńskiego przyszłej żony. Oczywiście zgodnie z
dawnymi obyczajami panna młoda była dziewicą a całe wydarzenie to także
symboliczne oddanie cnoty panu młodemu.
W różnych regionach Polski można zauważyć pewne różnice w
obchodzeniu rozplecin, jednak w zasadzie sprowadza się on do tego samego. Na
początku druhny czeszą przyszłą żonę, zaplatając jej piękne warkocze.
Drugim etapem jest zaplatanie w warkocze (lub umieszczenie
pod wieńcem) przedmiotów, które symbolizują dostatek – najczęściej monety i
cukier, ale także na przykład chleb. Wówczas zjawia się pan młody z drużbami. W atmosferze zabawy i ostentacyjnego
płaczu panny młodej, jej wybranek pyta o zgodę na zdjęcie wianka, czego
następnie dokonuje. Warto tu podkreślić, że w zależności od majątku Młodych,
wieniec może przybrać bardzo ozdobne i drogocenne formy. Bywa, że przypomina on
koronę i tak też wówczas jest nazywany. Na koniec pan młody, za przyzwoleniem
pozostałych przystępuje do rozplatania warkocza. Pomagają mu w tym drużbowie.
Po tym wydarzeniu wszyscy goście bawią się aż do rana. Warto dodać, że włosy
panny młodej pozostawały rozpuszczone aż do innego przedślubnego obrzędu, czyli
wspomnianych oczepin.
Oczywiście wariantów rozplecin jest wiele i nie sposób ich
tu wymienić. Warto zapoznać się z poniższym odnośnikiem, w którym część z nich
wymieniono:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz